Ciachać, czy nie ciachać – oto jest pytanie? Czyli kastracja kota.

Kupiliśmy zabawki, drapak, kuwetę, pięć rodzajów żwirków, poidełko, legowiska i wreszcie nadchodzi ten upragniony moment – bierzemy kota! Niezależnie, czy to fundacja, czy schronisko, musimy spełnić pewne warunki, w tym zabezpieczenie okien i balkonów, a później kastracja. Jednak załóżmy, że kot zjawia się u nas przypadkiem. Znajdujemy biedactwo pod maską samochodu. Sąsiadce okociła się kotka, a maluchy potrzebują domu. Albo po prostu, bierzemy kota z ogłoszenia. Niezależnie, czy kot jest młody, czy stary prędzej, czy później będziemy musieli zmierzyć się z pytaniem, czy kota „ciachnąć”, czy nie.

Kiedy kastrować? Odpowiedź jest prosta:
Kiedy tylko jest to możliwe, a im wcześniej tym lepiej.

Zacznijmy może od tego czym właściwie jest kastracja, a czym sterylizacja. Wielu sądzi, że sterylizacja dotyczy wyłącznie kotek, a kastruje się tylko kocury. Otóż nie! Oba te terminy można zastosować zarówno w odniesieniu do kocura, jak i kotki. I oba te zabiegi mają na celu uniemożliwienie kotu rozrodu. Mówiąc prościej – kotka nie będzie mogła zajść w ciążę, a kocur zapłonić kotki.

Sterylizacja

Zabieg sterylizacji przeprowadza się zawsze w znieczuleniu ogólnym, w gabinecie weterynarza. Polega on na podwiązaniu nasieniowodów u kocura, a u kotki na wycięciu jajników, lub podwiązaniu jajowodów – ten drugi wariant zdarza się bardzo rzadko – zazwyczaj sterylizacja równa się wycięciu całych jajników. Po takim zabiegu kotka nadal posiada macicę, a kocur jądra. Największym minusem sterylizacji jest to, iż nie chroni ona przed wieloma chorobami – jak choćby ropomacicze, które zdarza się mimo wycięcia jajników. Pozostaje też ryzyko wielu nowotworów narządów rozrodczych. U kocurów będzie to przede wszystkim rak jąder, u kotek nowotwory macicy i listwy mlecznej. Jednak powszechnie termin „sterylizacja” używany jest jako synonim kastracji, więc nawet jeśli zapiszecie kotkę na „sterylkę”, weterynarz najprawdopodobniej przeprowadzi zabieg kastracji. W terminologii medycznej używa się również nazwy „sterylizacja” i „sterylizacja pełna”, gdzie drugi termin oznacza kastrację. Może więc przejdźmy do tego, czym ów kastracja różni się od popularnej „sterylki”.

Kastracja

Kastracja, tak jak sterylizacja, przeprowadzana jest w znieczuleniu ogólnym, wykonywana zawsze w lecznicy weterynaryjnej, przez lekarza weterynarii. Jest ona jedynym, pewnym sposobem, by uniemożliwić kotu posiadanie potomstwa. U kotek zostaje wycięta macica oraz jajniki, wraz z jajowodami. U kocurów natomiast usuwa się jądra. Eliminuje to ryzyko ropomacicza, i znacząco zmniejsza ryzyko nowotworu listwy mlecznej – nowotworu sutka. A kocur nie może zapaść na nowotwór jąder – ponieważ ich nie posiada. Jeśli zastanawiasz się, czy lepsza jest sterylizacja, czy kastracja – wybierz kastrację.

Mit: Kocur musi się wyszumieć. Kotka powinna mieć choć raz młode. Czyli koci seks

Nie! Nie, nie, i jeszcze raz nie! Ten, kto rozpowszechnił ten mit, powinien był zdecydowanie najpierw się dokształcić, a potem mówić. Kochamy nasze koty najmocniej jak potrafimy i najczęściej traktujemy je jak ludzi. Są członkami naszych rodzin, dostają gwiazdkowe prezenty, śpią z nami, a na śniadanie jedzą wołowinę, kiedy my zalewamy sobie zupkę w proszku. Jednak kot, to wciąż kot – zwierzę, którym w pewnym momencie zaczynają sterować hormony. Kotka dostaję ruję, zaczyna szaleć po domu, nawołuje kocura, znaczy teren, niszczy ściany, wije się po podłodze. Robi to, bo jej ciało domaga się ciąży. Nie może na to nic poradzić, odczuwa ból, jest zestresowana i zmęczona, nie wie dlaczego to wszystko się z nią dzieje. Mit kazałby nam pozwolić kotce urodzić swój pierwszy miot, w przekonaniu, że potem będzie lepiej. Ale to tylko mit! Urodzenie kociąt nie zmieni zachowania kotki w przyszłości. Pozwalając jej mieć potomstwo, przyczynimy się tylko do bólu i cierpienia. Stosunek jest dla kotki bolesny, prącie kocura posiada „haczyki”, które wczepiają się w jej ciało. Wyrostki na kocim penisie skierowane są w stronę jego ciała, co pozwala mu gładko wejść w kotkę, ale już nie wyjść. Niestety, wyrostki te są jak gałązki choinki. Wyobraźcie sobie teraz, że ktoś taką „choinkę” próbuje wyjąć z jakiegoś waszego otworu ciała. Bolesne, prawda? Kocie „krzyki” i zawodzenia, kiedy kotka oddaje się instynktowi nie mają nic wspólnego z przyjemnością, a z bólem. Dzieje się tak, ponieważ ciało kotki uwalnia komórkę jajową dopiero po stosunku, a stymulacja receptorów bólowych powoduje wytwarzanie hormonu, dzięki któremu organizm kotki, wie, że powinien wypuścić komórkę jajową. A to nie koniec. Jeśli po prostu pozwoliliśmy kotce wyjść na zewnątrz, by „się wyszumiała”, a w pobliżu znajdzie większą ilość partnerów, jej organizm każe jej kopulować z wieloma z nich. Potem będzie musiała znieść trudy ciąży, porodu i wychowania kociąt. Wszystko dlatego, że wierzyliśmy w nieprawdziwą informację. Można powiedzieć: znalazłem maluchom dobre domy – może. Ale te domy mogły zapewnić ciepło i rodzinę bardziej potrzebującym kotom. Więc jeżeli masz kotkę, nie wierz w mit, że musi choć raz mieć kocięta. To nieprawda.

A co z tym kocurem? Czy naprawdę musi pójść w tango? Nie. Kocur, czując kotkę w rui działa przez instynkt, jego ciało każe mu przekazać dalej swoje geny. To silniejsze od niego, nie może na to nic poradzić. Nie ma na to wpływu. Załóżmy, że mamy kocura niewychodzącego, a kotka sąsiadki ma rujkę. Kocur zacznie znaczyć teren, zniszczy dywany, panele, nie mówiąc już o kocim moczu na drzwiach. Będzie wariował, tak samo jak kotka za ścianą. I jedynym rozwiązaniem jest tu kastracja. W obu przypadkach zapewni naszemu pupilowi spokój, brak narządów rodnych, to także znaczące zmniejszenie produkcji hormonów. Kotka nie będzie wyła po nocy, kocur da spokój naszym poduszkom. Dla kocurka nie ma czegoś takiego, jak dla człowieka pojęcie „męskości”, jemu nie zależy na tym, czy ma jądra, czy ich nie ma. Dlatego argument, że kot wykastrowany nie będzie już czuł się samcem, to mówiąc delikatnie, bzdura. Pamiętajmy, w kwestiach rozrodczych koty, to wciąż zwierzęta, które muszą słuchać instynktu.

Czy to boli, czyli kiedy najlepiej kastrować

Odpowiedź jest prosta: Kiedy tylko jest to możliwe, a im wcześniej tym lepiej. U kotki kastrację najczęściej przeprowadza się w wieku 3-6 miesięcy, ale zabieg jest możliwy także u młodszych zwierząt. Niestety niektóre kotki żyjące na wolności są w stanie zajść w ciążę nawet około czwartego miesiąca życia. Niektórzy lekarze weterynarii zalecają by kotkę kastrować dopiero między 7, a 12 miesiącem życia. Bardzo ważne jest jednak, by zrobić to przed pierwszą rują. Dlaczego? Ponieważ tylko wtedy kastracja chroni kotkę przed nowotworem sutków, późniejszy zabieg, jedynie zmniejsza to ryzyko. Oczywiście zdarzają się wyjątki od tej reguły. Możliwość wykonania zabiegu jest także zależna od wielkości zwierzęcia i jego stanu zdrowia. Najlepiej udać się do weterynarza, a on oceni czy kotka już może być kastrowana, czy należy jeszcze poczekać.

Sam zabieg przeprowadza się pod narkozą. Kotka nie może jeść przynajmniej 12 godzin przed zabiegiem. W trakcie, weterynarz robi nacięcie na brzuchu zwierzęcia i usuwa odpowiednie narządy, po czym zszywa ranę. Po zabiegu kotka powinna nosić specjalne ubranko, by nie lizać rany. Tak, wiem jak trudno patrzy się na to biedne stworzenie, które nie może znieść kaftanika pooperacyjnego, ale wierzcie mi – warto przecierpieć te kilkanaście dni dla jej i naszego dobra.

U kocura, podaje się, że kastrację powinno przeprowadzić się między 6, a 8 miesiącem życia, czyli przed osiągnięciem przez samca dojrzałości płciowej. Wczesna kastracja kocura (a także kotki), daje znacznie większe szanse, że zwierzęta nie zdążą wyrobić sobie nawyku znaczenia terenu moczem.

Czy kota to boli? Sam zabieg jest przeprowadzany w znieczuleniu ogólnym, więc nie, kota to nie boli. Jeżeli chodzi o kotki, to mogą odczuwać lekkie dolegliwości bólowe, ale lekarze weterynarii najczęściej decydują się na podanie zwierzęciu środków przeciwbólowych i co bardzo ważne antybiotyków. Dzieje się tak również u kocurów. U kotki nacięcie jest większe, ale nie znaczy to, że kotka będzie bardzo cierpieć, z doświadczenia wiem, że niektóre kotki już następnego dnia są bardzo żywe i mają ochotę na zabawę. Ale pamiętajcie, zabawa z kotem po zabiegu tylko z umiarem. Niech pomęczy jakiegoś pluszaka, a nie biega za myszą po całym domu. U kocurów spawa jest prostsza. Nacięcie jest tak malutkie, że nie zawsze potrzeba szwów, lub zakłada się jeden, mały szew, najczęściej rozpuszczalny. Kocury często już tego samego dnia zachowują się jakby nic się nie wydarzyło.

Co ze starszymi kotami, czy można je kastrować? Tak, można. Kota można wykastrować właściwie w każdym wieku, jeśli jego zdrowie na to pozwala – bardzo ważnym aspektem są zdrowe nerki, ponieważ mamy do czynienia z narkozą. Najlepiej udać się ze swoim, dorosłym kotem, do weterynarza, a on oceni, czy stan zdrowia naszego pupila pozwala na zabieg.

Podsumowanie

Więc jak to jest, ciachać, czy nie ciachać? Ciachać! Oczywiście, że ciachać! Kastracja ma ogrom plusów. Wydłuża życie naszego kota, minimalizuje ryzyko wielu chorób, w tym nowotworów. Nasi podopieczni są szczęśliwsi, bo hormony nie buzują w ich małych ciałach. A przecież szczęście i spokój naszego kota, jest najważniejsze.

Bibliografia